Image Map

czwartek, 4 września 2014

Wielki come back!

Czas ucieka mi między palcami... Wakacje minęły bezpowrotnie, więc nadeszła pora powrotu.

A co sie z nami działo, gdy nas nie było? Całe mnóstwo różności...
Był miesięczny wyjazd do dziadków małego N. co by mogli w końcu porządnie nacieszyć się wnukiem, gdyż rzadko ich odwiedzamy, bo mieszkają za 7 lasami, za 7 dolinami, w jednej z 7 gór. Tak, tak w tej oddalonej o ponad 160 km Zielonej Górze ;)
Potem były wypady nad jeziora i do lasu.
Był tez wyjazd do Lubina do Parku Wrocławskiego (cudowne miejsce, ale o nim będzie później).
Na koniec były też 2 urodziny mojego dziecia. Nie obyło się bez tortu, dmuchania świeczek i mnóstwa prezentów, ale o tym też będzie później.

A teraz mamy wrzesień, koniec laby i lenistwa, dzieciaki wróciły do szkoły, więc i matka podwija rękawy do pracy. Będą posty! Słowo harcerza, którym niby nigdy nie byłam, ale zawsze chciałam, więc uznajmy je za wiarygodne. :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz